Z bezrefleksyjnego cytowania w kościołach Jana Pawła II wiele dobra nie wyniknie

Z bezrefleksyjnego cytowania w kościołach Jana Pawła II wiele dobra nie wyniknie

ŁUKASZ: Może obawa katolików w Polsce wynika z tego, że przez wiele lat mie­liśmy właśnie dobrze poukładaną narrację: za komuny Kościół był miejscem wolności, papież Jan Paweł II otwierał małymi krokami Pol­skę na świat lub, jeśli ktoś woli, pokazywał zamknięcie Polski w blo­ku państw komunistycznych. Nagle wszystko się urwało. Do mnie nie przemawia już znak równości Polak – katolik. Nie żyjemy w zhomoge­nizowanej społeczności wiernych, ta idea zawiodła.

GRZEGORZ: Zastanawiam się, jak długo jeszcze posługiwać się będziemy mi­tem komunizmu i walczącego Kościoła na czele z papieżem Ja­nem Pawłem II. Trzydzieści lat o tym gadamy. I co? Co próbujemy tym sloganem załatwić?

ŁUKASZ: Cytatami z Jana Pawła II nadal wielu księży próbuje sobie coś załatwić.

GRZEGORZ: Mam wrażenie, że coraz mniej, na szczęście już nie zapychamy Janem Pawłem II każdej dziury. Takie gadanie to narracja zastęp­cza. Mówimy o pomnikach, zamiast sprawdzić, co się za tym tak naprawdę kryje.

ŁUKASZ: Czy kryje się za nimi Kościół otwarty i dialogiczny?

GRZEGORZ: Kościół z natury swojej jest apostolski, więc otwarty, dialogiczny. Ale niektórzy przedstawiciele Kościoła są zamknięci. Albo na niektóre kwestie społeczne jesteśmy otwarci, a na inne patrzymy z rezerwą.

PIOTR: Niezupełnie się zgadzam. Mówisz z perspektywy mieszkańca du­żego miasta, z nieco cieplarnianego, krakowsko-warszawskiego kręgu kościelnego, gdzie masz bogatą ofertę i masz w czym wy­bierać. Wystarczy trochę wychylić nos z tego ciepełka i zo­baczysz, że kult wielkiego Polaka Jana Pawła II wcale nie jest marginesem. Nie ma w tym nic złego, pytanie tylko, co z tym dalej zrobimy? Z bezrefleksyjnego cytowania w kościołach Ja­na Pawła II wiele dobra nie wyniknie. Może warto zacząć od ma­łych rzeczy. Na przykład: sposób działania papieża Polaka opierał się na wielkim szacunku dla każdego człowieka – niezależnie od tego, czy się z nim zgadzał, czy nie. Spróbujmy pokazywać mło­dzieży takie proste i uniwersalne rzeczy. Młodzi nie są głupi. Jak się ich zaciekawi, to sami będą się zastanawiać: „A skąd on to miał? Gdzie było źródło jego siły?”. Powinniśmy pokazywać ko­lejnym pokoleniom, że nie chodzi o to, by stawiać kolejne po­mniki czy z wielką pompą celebrować kolejne rocznice. Trzeba zedrzeć z Jana Pawła II patos. Zedrzeć i pokazać, że to był czło­wiek kochający życie i ludzi. Nawet wrogów. Pokazać jego pro­stą miłość i szacunek. Na początek powinno wystarczyć.

Przeżyliśmy jego śmierć, potem beatyfikację, kanonizację, te­raz nie ma już żadnego spektakularnego wydarzenia, które nam go przypomni. A jak przypominać bez patosu? Jak długo jesz­cze można snuć narrację wielkości bez wypełniania jej treścią?

GRZEGORZ: Poczekaj, kilka rzeczy jeszcze się znajdzie.

PIOTR: Wiem, dostałem zaproszenie na konferencję, która jest otwar­ciem projektu przygotowań do setnej rocznicy czegoś tam z Janem Pawłem II. Takie rocznice można znajdować bez końca. Tylko po co? Myślę, że papież Polak jest jednocześnie naszym błogosławieństwem i przekleństwem.

ŁUKASZ: Dlaczego?

PIOTR: Ponieważ przez wiele lat powszechność Kościoła ograniczała się dla nas do „naszego człowieka w Watykanie”. Kościół na świe­cie się zmieniał, a my siedzieliśmy pod kloszem, samozadowole­ni i zachwyceni sobą, bo przecież „mamy papieża”. Tymczasem rzeczywistość radykalnie się zmieniła, również w Polsce. Młodzi masowo przestali chodzić do kościoła. Przestali przychodzić, bo nam nie ufają, przestaliśmy być dla nich wiarygodni. Jeśli wierzy­my, że Ewangelia daje pełnię wolności, to co zrobiliśmy z tym Ko­ściołem w ciągu kilkudziesięciu ostatnich lat, że ludzie patrzą na nas z boku i mówią: „Sorry, nie wchodzę w to. To jakaś ściema”?

ŁUKASZ: Spróbujmy nie ściemniać na poziomie parafialnym. Małe społeczno­ści budują duży Kościół, pojęcie Kościoła. Jak skrócić dystans między panem a plebanem? Jak zmienić relację ksiądz – wierni?

GRZEGORZ: Ze strukturą jest problem, choć po reformie diecezjalnej wyda­wało się, że będzie lepiej. To oczywiste, większa liczba diecezji miała przełożyć się na krótszą drogę do biskupa. Tymczasem dość szybko okazało się, że im diecezja mniejsza, tym do bisku­pa trudniej zapukać.

ŁUKASZ: Ale pamięć o papieżu wierni mają bliżej siebie dzięki relikwiom.

GRZEGORZ: Pamiętaj, że relikwia pełni funkcję przypomnienia, dowodu, że ktoś naprawdę był, działał. Mimo wszystko Jan Paweł II był fi­zycznie bliżej ludzi niż Pan Bóg. Był namacalny. Niektórzy wierni właśnie tego potrzebują. W tym ujęciu relikwia staje się znakiem, którego można dotknąć. Niedawno w hospicjum w Pucku sie­dzieliśmy przy umierającej kobiecie, od kilku dni modliliśmy się, by Pan Bóg oszczędził jej cierpienia, zabrał ją do siebie. Złapa­łem się wtedy na takim myśleniu, że skoro Bóg mnie nie słucha, to pomodlę się do świętych, może to zadziała. Bóg jest jednak nie do ogarnięcia, nieuchwytny, a święci są bardziej „wymier­ni”. Ważne, by kierunek był od Boga do świętych. Jeśli mu­simy się ratować relikwiami i na nich budujemy swój Kościół,  to nie jest dobrze.

 

Fragment pochodzi z książki „Łobuzy. Grzesznicy mile widziani”