
Cholera jasna, otwórzmy na oścież drzwi Kościoła ||| O kardynale i papieżu, za którymi pójdę w ogień
To, że arcybiskup Krajewski zostanie kardynałem, to jest totalny sztos. Jak usłyszałem o decyzji papieża to dosłownie podskoczyłem z radochy. To jeden z dwóch najbliższych mojemu serduchu polskich biskupów. Tak bliski, że historia, którą kiedyś usłyszałem z jego ust, miała ogromny wpływ na tytuł mojej najnowszej książki, a co ważniejsze, na mój sposób wierzenia, myślenia i na moją wrażliwość.
«Kilka dni temu słuchałem konferencji bp. Krajewskiego. Jedna z najlepszych rzeczy, jakie w życiu słyszałem. Jałmużnik papieski opowiada w niej trochę o tym, jak Watykan wygląda za łobuzerskiego papieża Franciszka. Zresztą z jego działania też nie wszyscy są zadowoleni, a niektórzy nawet mówią, że pod jego przewodnictwem Kościół tonie. Ale co on robi? Mamy potężną instytucję kościelną, obudowaną od setek lat procedurami, tradycją i zwyczajami, trochę skostniałą i zmęczoną. Nagle pojawia się na placu św. Piotra człowiek, który mówi: „Zbudujmy dla bezdomnych łaźnię w Watykanie”! Dosłownie, nie metaforycznie. Żeby ubodzy mogli wziąć prysznic. Połowa dostojnych kardynałów chodzi i zatyka nosy, bo im śmierdzi, bo to niewygodne i nieprzyjemne. I skarżą się papieżowi, że bezdomni im sikają po murach pięknych rezydencji. A wiecie, co ten łobuz w Watykanie im na to odpowiada? „Skoro, bracia kardynałowie, mówicie, że oni sikają po ścianach, to powinno wam to dać do myślenia. Otwórzcie drzwi, wpuście ich do środka, do swoich pięknych, czystych toalet, bo oni tego potrzebują, a naszym powołaniem i obowiązkiem jest pomóc potrzebującym. I w nich jest Chrystus, tylko wy tego jeszcze nie widzicie”! Biskup Krajewski mówi o takim sposobie działania i myślenia papieża, że to jest czysta Ewangelia. I ja się z nim zgadzam. Ja za takim papieżem skoczę w ogień. Ewangelia nie tylko rozgrzewa moje serce i dodaje mi otuchy, ona mnie podpala i nie pozwala mi spać spokojnie. Kiedy mówię, że coś mnie wkurza w Kościele, to dlatego, że go równocześnie bardzo kocham. Tylko nie chcę, żebyśmy się w nim zamykali i barykadowali od środka w lęku przed „złym światem”. Chrystus przecież non stop powtarza, żebyśmy się nie bali, że On jest z nami, że to On zbawia świat. No więc, cholera jasna, otwórzmy na oścież drzwi Kościoła i pozwólmy Mu wyjść do ludzi, a nie trzymajmy Go zamkniętego tylko dla siebie. Jego Słowo popycha mnie do przodu, pali w środku. A jeśli pali w środku, to nie potrafię być spokojniutkim, poukładanym, ulizanym na boczek ministrantem»
Fragment pochodzi z książki „Łobuzy. Grzesznicy mile widziani”