
Nieszczęsne „listy pasterskie”. Przestańmy wciskać ludziom z ambon „wikipedię”
Tyle nawoływań ks. Jana Kaczkowskiego o to, żeby czas około-świąteczny dobrze wykorzystać do ewangelizacji. Że to jest taki okres, że niektórzy tylko wtedy do kościoła przychodzą, więc trzeba zrobić wszystko, żeby się w nim dobrze poczuli, doświadczyli piękna tajemnicy Zmartwychwstania.
Tyle podkreślania, że Wielkanoc to tak ważne święto, tak fundamentalny czas, że tego nie da się szybko pojąć, że dlatego Oktawa, bo w jeden dzień nie sposób przeżyć tej tajemnicy.
A potem w drugi dzień świąt czytamy ludziom z ambon „wikipedię”.
Dlatego zgadzam się całym sercem z siostrą Judytą.
I jeszcze podzielę się swoim krótkim przemyśleniem, fragmentem z Łobuzy. Grzesznicy mile widziani, gdzie rozmawiamy o słabych listach i innych dziwnych wynurzeniach z ambon.
«Sam przez wiele lat myślałem, że tak nie można robić, że nie wypada krytykować. I było we mnie przyzwolenie na głupie kazania czy fatalnie napisane listy duszpasterskie. Nie mówiłem głośno NIE, a ludziom, którzy się temu sprzeciwiali, zarzucałem bezpodstawne atakowanie Kościoła. Dzisiaj rozumiem, że był to przejaw lęku. Biskupich listów nie można krytykować, kazań nie można krytykować, a jeśli to robisz, nie kochasz Kościoła, ponieważ plujesz we własne gniazdo. Bzdura. Ja kocham Kościół, ale cały, nie tylko biskupów i księży, staram się zrozumieć każdego człowieka, który w niedzielę przychodzi do kościoła. I jeśli jakiś biskup czy ksiądz opowiada rzeczy, które niewiele mają wspólnego z Ewangelią, nie mogę i nie chcę siedzieć cicho i udawać, że wszystko jest OK»
Tyle nawoływań ks. Jana Kaczkowskiego o to, żeby czas około-świąteczny dobrze wykorzystać do ewangelizacji. Że to jest…
Opublikowany przez Piotr Żyłka Blog 4 kwietnia 2018
Więcej w książce „Łobuzy. Grzesznicy mile widziani”