Idźcie i zróbcie. Bo za chwilę może być za późno

Idźcie i zróbcie. Bo za chwilę może być za późno

Za każdym razem, gdy zawodowo albo prywatnie odwiedzamy któryś z Domów Wspólnoty Chleb Życia, wstępujemy do kaplicy. Mieści się zwykle gdzieś w środku domowej krzątaniny, między pokojami osób bezdomnych, gabinetami lekarskimi, gdzie przyjmuje się chorych, jadalnią itd. Z kaplicy Domu przy ul. Potrzebnej w Warszawie, w którym mieszka około osiemdziesięciu bezdomnych chorych, słychać przejeżdżające niedaleko pociągi. Przez okna kaplicy w Nagorzycach, gdzie z synem Arturem, uchodźcami i samotnymi kobietami mieszka siostra Małgorzata Chmielewska, widać górę Święty Krzyż, pola i kilka drzew.

Codziennie wieczorem, przed kolacją, do kaplicy wchodzi Siostra z Arturem, ksiądz, który z nimi mieszka, pozostali mieszkańcy. No i oba psy. W Nagorzycach wspólnota jest mała. Msza bez śpiewów, kazań, służby liturgicznej. Podczas modlitwy wiernych Siostra na głos wymienia wszystkie Domy wspólnoty, jej mieszkańców i kierowników domów. Prosi w modlitwie o pomoc. Modli się za darczyńców. Za wolontariuszy Zup w Polsce, tych w Krakowie, Rzeszowie, Sopocie, Poznaniu. Modli się za Artura, który słysząc swoje imię, podchodzi do „Gosi”, uśmiecha się, przytula i mówi „Jam Cię, Gosia”, co w jego języku znaczy: „Kocham Cię, Mamo”. To jest Msza święta po cichu. Modlimy się za ofiary zamachów terrorystycznych i pogodowych kataklizmów. Uchodźców. Samotnych. Modlimy się, żeby ludzie mieli co jeść. Żeby nie byli chorzy. Żebyśmy wszyscy umieli się dzielić i „posunąć się na ławce życia”.

Później jest przyjęcie Komunii świętej. Artur na podniesienie wali mocno młotkiem w gong, dzwoni dzwonkami. Przyjmuje komunię. A jeszcze później, już po kolacji, jest wystawienie Najświętszego Sakramentu. Każdy może się zapisać na listę i odbyć prywatną adorację. Siostra zazwyczaj do kaplicy wchodzi ostatnia. Zdarzyło nam się parę razy, że weszliśmy tam razem z nią. Klęka. Kurczy się. Jakby zwijała się w kłębek. „Idź i spróbuj. Zawsze jest to spotkanie. Uciekamy przed samymi sobą, a przecież Chrystus w nas chce zamieszkać, więc dobrze jest zostawić Mu miejsce i pozwolić wejść. Trzeba dać Mu czas, żeby mógł się z tobą spotkać” – mówiła nam w poprzedniej książce „Sposób na cholernie szczęśliwe życie”.

Za każdym razem, gdy próbujemy pytać Siostrę o to, co tak naprawdę dzieje się podczas modlitwy, słyszymy: „Idźcie i sprawdźcie sami”. Zresztą zdanie: „Idźcie i zróbcie” – słyszymy od Siostry bardzo często. Przestańcie opowiadać, zastanawiać się, analizować, kalkulować. Nie przedstawiajcie wymówek, że nie macie czasu, że jesteście przepracowani i brak wam już sił. Idźcie i zróbcie. Bo za chwilę może być za późno. Róbcie, ale nie zapominajcie o tych trzech najważniejszych narzędziach przyzwoitego życia: modlitwie, poście i jałmużnie. Na tym polega wzięcie Ewangelii na serio. Bez półśrodków i kalkulacji»

Ze wstępu do naszej nowej książkowej rozmowy zatytułowanej „Odłóż tę książkę i zrób coś dobrego”