Nie bójmy się, nie poddawajmy się. Kiedy robi się ciemno, trzeba szukać światła
Obserwuję to, co się dzieje w ostatnich kilkudziesięciu godzinach.
Z jednej strony jest we mnie smutek, bo pada tyle złych, dzielących nas znowu słów. Tych ze strony polityków, którzy nie wytrzymali nawet jednego dnia bez wzajemnego okładania się. I tych w różnych miejscach w mediach i w internecie, czasem bardzo agresywnych i obrzydliwych.
Ale kiedy patrzę na to, co dziś stało się w Gdańsku, budzi się we mnie nadzieja.
Najpierw zastępca Prezydenta Adamowicza, Piotr Kowalczuk. Zrobił coś, co mnie zawstydza, bo ja bym pewnie nigdy tak nie potrafił. Odnalazł mamę zabójcy Pawła Adamowicza i zaproponował jej wsparcie.
– Jestem po spotkaniu z mamą sprawcy. Miasto zaoferowało pomoc rodzinie. Oni też przeżywają swój dramat, są zszokowani i zdruzgotani, łączą się w bólu z najbliższymi Prezydenta oraz gdańszczankami i gdańszczanami. Prosimy, by tak jak zawsze życzył sobie tego nasz Prezydent objąć wszystkie ofiary tej tragedii modlitwą, opieką i wsparciem. Nie może być naszej zgody na hejt, przemoc oraz słowa, które ranią i zabijają… – napisał później o tym spotkaniu.
To jest taka skala wrażliwości, współczucia i miłości, która powala na łopatki. Czy można sobie wyobrazić bardziej cierpiącą, samotną i zrozpaczoną osobę niż mama kogoś, kto zabił?
Panie Piotrze, nie znam Pana, ale chcę z całego serca Panu podziękować. Dziś pokazał mi Pan, co to znaczy człowieczeństwo na sto procent, co to znaczy przekraczać siebie i iść do tych, którzy są w rozpaczy, zostawieni sami sobie, zapomniani. Ogromny szacunek.
Wyświetl ten post na Instagramie.
A na koniec dnia jeszcze słowa córeczki zabitego Prezydenta podczas dzisiejszego marszu milczenia w Gdańsku.
„Nazywam się Antonina Adamowicz. Paweł Adamowicz był moim tatusiem. Ja Ciebie, tatusiu, kocham bardzo mocno i na zawsze. Ja też kocham to miasto, tak jak on. I nasza cała rodzina je kocha. Bo Gdańsk był dla naszego taty trzecim dzieckiem i drugą miłością. Jeśli to miasto będzie nadal otwarte i tak kochające, jak jest teraz, to on będzie bardzo szczęśliwy. Dziękuję wam wszystkim za to wsparcie” .
Tak, dzieje się wokół nas dużo zła, ale nie możemy i ja nie chcę tracić nadziei. Uratuje nas tylko miłość i wrażliwość. Wiele osób napisało do mnie w tych dniach, że zaczynają wątpić i boją się o przyszłość. Nie bójmy się, nie poddawajmy się. Kiedy robi się ciemno, trzeba szukać światła. I łapać się go ze wszystkich sił. Dziś dla mnie takim światłem jest Pan Piotr i Antonina.
Dlatego powtarzam jeszcze raz, mimo syfu, który co chwila z nas wychodzi.
„Musisz odnaleźć nadzieję i nieważne, że nazwą ciebie głupcem (…) Nic naprawdę nic nie pomoże, jeśli Ty nie pomożesz dziś miłości”
A Panu, Panie Prezydencie, dziękuję, że wychował Pan tak wspaniałe dzieci i niesamowicie ukształtował pracownika. Jak pięknie musiał Pan kochać i zarażać tym ludzi. Teraz nasza kolej.